Cześć.
Rozmyślałem długo nad swoją przyszłością od początku 4 (i ostatniej) klasy, jestem już na półmetku ukończenia technikum, chciałbym zostać kierowcą ciężarówki.
Jednak na świecie dzieje się wiele przykrych rzeczy, a najbardziej poruszyło mnie ostatnie wydarzenie zabicia polskiego kierowcy i porwania samego truck'a, nie wspominając, że ich baza (tej porwanej ciężarówki) znajduje się w promieniu 50km od mojej miejscowości.
Mój kuzyn pracuje w międzynarodówce dopiero ROK, a ukradli mu paliwo już dwa razy. Za pierwszym próbowali wpuścić mu gaz do kabiny, aby sobie dalej smacznie spał, jednak nie dali rady, bo ciężarówka miała jakieś tam filtry.
Oczywiście jego samego obudził telefon szefa, bo dostał informację że ktoś się dobiera do baku, nie wiem dokładnie na czym to polega, ale rabusie zdążyli uciec.
W drugiej sytuacji było podobnie, noc, zaparkował, spał już sobie, nagle obudzili go właśnie rabusie (a było ich 3) i normalnie bez żadnych skrupułów dobierali się do baku łomem. Nawet nie wysiadał i nie dawał znaku życia, powiedział szefowi że kradną i nic nie jest w stanie zrobić jak zadzwonić na policję, dojechali po 30minutach jak sprawcy już uciekli.
Dlaczego w zawodzie kierowcy istnieje tak wiele niebezpieczeństw?
Czy warto jeszcze być kierowcą i czy można przy tym mieć poczucie bezpieczeństwa?
Mieliście, albo słyszeliście może o jakichś takich przykrych sytuacjach?